Włóczęga w samotności w ładnych okolicznościach przyrody – jak wyjaśnić, co w niej pociąga bez spłaszczania przekazu? Nie wiem. Pięć dni w tygodniu żyję w ludzkim hałasie. Szóstego dnia rano idę w ciszę. W zapach mokrego lasu, pierwsze promienie słońca łaskoczące w policzek poprzez gałęzie drzew. Chodzenie samemu wyzwala. Z konieczności rozmów, z konieczności wyglądania po ludzku, z konieczności wchodzenia w role, bycia tym czy tamtym. Myśli płyną wolnym strumieniem, stopniowo wyciszając się w rytm kroków. Nagle zwraca się mocniejszą uwagę na zapachy, na ptasie trele, na kolory. Na chmury. Na poziomki poukrywane pod liśćmi. Na to jak wiatr bawi się z włosami. Na pająki we włosach. Na mokrą trawę pod bosymi stopami, czasem. I trochę na siebie, gdzieś w środku tego wszystkiego.
Spróbuj.
Skomentuj