W co wierzyć, jak już nie w miłość? Lata świetlne minęły odkąd odgarniał niesforny kosmyk włosów z czyjejś twarzy, a rysy mu łagodniały; w sumie to nie pamięta już jak to było, i czy w ogóle. Dziś wierzy po trochu, że może kiedyś jeszcze będzie jakiś uczciwy polityk, że wszechświat się nieustannie rozszerza i jednocześnie kurczy, jak stan przyjaciół na facebooku, że może jeszcze jakiś rozsądek pozostał w ludziach, że jest jeszcze tyle do zobaczenia, np. ten tam wodospad o stukniętej nazwie na Islandii. A może to krater był? Na poziomie bardziej osobistym wierzy, że jak zanurkuje dłonią w papierowej torebce z czereśniami, to tylko jeden, no góra dwa zgniłki wyciągnie. Czasem ma nawet rację.
***
Niedawno siedziałyśmy na drewnianej ławie w otoczonym białymi górami sadzie jedząc czerwone jabłka. Wiatr bawił się naszymi włosami i w powietrzu była wolność, niespieszność i leniwe ciepłe słońce. Potem się obudziłam, niestety, i znów pisałaś mi o całej frustracji, ja Tobie o ciągłym zmęczeniu; do dupy z takim stanem rzeczy. Mimo wszystko do przodu, bo laski takie jak my nigdy nie odpuszczają w połowie drogi. Uśmiecham się smutno na widok czerwonych jabłek w markecie; zaciskam zęby. Stara… Byle do.
***
Między żywopłotem a chatą z muru pruskiego ukrywa się stara żelazna bramka z napisem: przejście. Niby proste, ale jednakże wcale zupełnie nie. Trzeba oto pieczołowicie poodgarniać stos gałęzi i do tego otworzyć pordzewiałą zasuwę. Odgarniam, mocuję się z żelastwem, stękam; po kilku sekundach wypadam prosto na tonący w zieleni minicmentarzyk. Dosłownie kilka starych nagrobków, trawa i krzak dzikich róż. Wielkie drzewo pośrodku rozpościera gałęzie ponad całym cmentarzykiem chroniąc go przed niepowołanym okiem. Jabłoń. Z wielkimi czerwonymi jabłkami o białym soczystym miąższu.
Jadłam cmentarne jabłka prosto z drzewa i smakowały jak samo życie. O.
😍🍎 Czytam Pani kochana i pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ło!! ❤
PolubieniePolubienie