Jeśli chodzi o dzisiejszą poranną włóczęgę po rezerwacie Za Rogiem, to powiem tak, była ona pełna emocji oraz wartości edukacyjnych.
Dowiedziałam się np. że jest taki lód, co się sprytnie kamufluje jako asfalt; mój tyłek zdemaskował to oszustwo mniej więcej wpół drogi do kontaktu z glebą.
Potem okazało się, że w termosie mam idealnie schłodzoną ajs ti z cytryną w charakterze kostki lodu, co nie wiem o co chodzi, bo jak wychodziłam z domu to jestem pewna, że herbata jeszcze radośnie parowała.
Potem znalazłam taką małą wysepkę śniegu, który zapomniał stopnieć, więc natychmiast odbyłam sama ze sobą bitwę na śnieżki i to było fantastyczne, bo dowiedziałam się np. że wciąż mam świetnego cela, o czym może zaświadczyć siniak pod prawym okiem.
A potem OCZYWIŚCIE musiałam sprawdzić doświadczalnie grubość lodu na strumieniu, i ten hałas taki kling kling co słyszysz, to jest bryłka lodowa, w którą zamieniła się moja noga po zapoznaniu się z wynikami doświadczenia. Obserwujący mnie Rudy mało nie spadł z gałęzi ze śmiechu, ale potem przypomniał sobie, że jestem głównym Sezonowym Sponsorem Ziarna w okolicy i niezwłocznie spróbował pokryć niestosowność swojego zachowania atakiem kaszlu, ale ja tylko spojrzałam na niego z ukosa, i on na to powiedział, że musi już lecieć bo chyba zostawił włączone żelazko.
I taki to był poranek właśnie, o.
Zupełnie nienajgorszy w sumie.
Haha! Ja mialam kiedys spotkanie z warstwa rzesy wodnej (na rzece), ktora do zludzenia przypominala trawe 😀
PolubieniePolubienie
Nikomu już nie można ufać w dzisiejszych czasach pani kochana.
PolubieniePolubione przez 1 osoba