Ten moment, kiedy człowiek schodził nogi po pas na ośnieżonych pagórach, pod koniec żując już własny język żeby oszukać głód, i kiedy w końcu resztką sił dowlókł się do kafei z gorącym obiadkiem, i okazało się, że kafeja z gorącym obiadkiem jest.. dziś akurat, sori, nieczynna, naprawdę okropnie nam przykro że się tak niefortunnie złożyło, zapraszamy jutro (!), cmok, cmok, mówi kartka na drzwiach, i to jest ten moment właśnie, kiedy wypełnia cię gigantyczny ŚWIĘTY OBURZ.
Ale dzień i tak był jednym z najpiękniejszych na świecie.
Sniegu nie znosze do tego stopnia, ze mnie nawet te piekne zdjecia nie przekonuja. A zamknieta kafeja w ogole zamyka temat!!
PolubieniePolubienie
Ja lubię, u mnie śnieg, zwłaszcza taki, to straszna rzadkość. Wszyscy dostają głupawki 🙂
PolubieniePolubienie