Na zdjęciu poniżej widać wejście do Stumilowego Lasu, co on tak naprawdę ma góra z pół mili, ale nie ma co grymasić, jest jak jest, w każdym razie to jest las stary okropnie, w którym wszystko trzeszczy, szumi i gwiżdże, produkując człowieku ciary na plecach, i może dlatego ja go tak lubię, bo on mnie wyrywa z uśpienia rutyną codzienności, i budzi we mnie wojowniczą księżniczkę Xenę, która chwyta za miecz i atakuje hordy barbarzyńców z rozwianym włosem, to znaczy nie że barbarzyńcy mają włos rozwiany, chociaż może i mają, nie wiem, hm, w sumie żadnego nigdy nie widziałam, w każdym razie ten pan co przechodził obok z pieskiem to on był naprawdę pod wrażeniem mojej wojowniczości, widziałam to w jego wzroku i w sposobie w jaki złapał pieska i tchórzliwie przyspieszył kroku zamiast stanąć dzielnie i polec z mojej ręki.
Mogło również chodzić o to, że było jeszcze wcześnie, a ja przed pierwszą kawą to umówmy się nie wyglądam specjalnie reprezentacyjnie, taki trochę rasta-zombie-piorun-w-szczypiorek-pijany-zając, ale żeby zaraz biec tak szybko, że mało pieska nie zgubić, no to jest jednak gruba przesada. Gruba.
Boję się lasów, a ten to nawet ze zdjęć groźnie na mnie warczy 😦
No to fryzurę miałaś z rodzaju przedkaworozwianych 😀
PolubieniePolubienie
Fryzura, wory, krok ociężały, wzrok półprzytomny, tak po prawdzie to ja się temu panu wcale nie dziwię, zwłaszcza w tym lesie skrzypiącym i gwiżdżącym.
PolubieniePolubienie